Coraz więcej osób trafia do mojego gabinetu z przekonaniem, że ich wzdęcia, gazy, pełność po posiłku czy zmienione wypróżnienia to na pewno SIBO. I nic dziwnego — w sieci to najczęściej powtarzana diagnoza, która ma wyjaśniać każdy problem jelitowy. Jestem temu zdecydowanie przeciwna, w szczególności kiedy dochodzi do nieuzasadnionego włączenia antybiotyku. Ale co zrobić, gdy test na SIBO jest negatywny, a Ty nadal masz pełen zestaw objawów?
Wychodzimy z bardzo uproszczonego podejścia do problemu zakładając, że każde wzdęcie = SIBO. Tymczasem bardzo często okazuje się, że: to nie bakterie są winne, tylko mechanika oddychania, sposób jedzenia, napięcie mięśni lub tempo pasażu jelitowego.
W tym wpisie chce Ci pokazać najczęstsze „podszywacze” SIBO, czyli sytuacje, które dają niemal identyczne objawy, ale wymagają zupełnie innego leczenia niż antybiotyk.
Spis Treści
1. Aerofagia — kiedy wzdęcia pochodzą z powietrza, a nie z bakterii
To najczęstsza, a jednocześnie najbardziej niedoceniana przyczyna wzdęć.
Aerofagia = połykanie powietrza, często bez świadomości.
Powietrze trafia do żołądka i jelit, gdzie zachowuje się dokładnie tak samo, jak gaz wytwarzany przez bakterie [1] [2]
Typowe objawy „jak przy SIBO”:
wzdęcia już po kilku–kilkunastu minutach od posiłku
odbijanie, uczucie powietrza w przełyku
ucisk i „przepełnienie” w nadbrzuszu
gaz bez nieprzyjemnego zapachu


2. Dyssynergia brzuszno-przeponowa — gdy oddech blokuje pracę jelit
Dyssynergia brzuszno-przeponowa to zaburzenie, w którym mięśnie brzucha i przepona pracują w odwrotny sposób, niż powinny.
W zdrowym układzie:
przepona unosi się lekko do góry,
mięśnie brzucha napinają się, aby utrzymać ciśnienie i zapobiec „wysuwaniu się” brzucha na zewnątrz.
W dyssynergii brzuszno-przeponowej dzieje się odwrotnie:
przepona opuszcza się (kurczy) i wpycha narządy w dół,
mięśnie brzucha rozluźniają się, co powoduje nadmierne uwypuklenie brzucha – często nawet przy minimalnej ilości gazu.
Jakie objawy wskazują na dyssynergię?
- brzuch płaski rano, coraz większy w ciągu dnia
- rozdęcie nawet po małym posiłku
- wzdęcia bez dużej ilości gazów
- uczucie „twardego” brzucha
- dyskomfort przy siedzeniu
- brak poprawy po dietach eliminacyjnych
Jak sobie pomóc?
- Najlepiej skonsultować się z fizjoterapeutą, który pokaże Ci jak prawidłowo wykonać trening przepony.
- Biofeedback brzuszny – jeden z najlepiej udokumentowanych sposobów w walki z dyssynergią. Polega na tym, że osoba uczy się aktywować mięsień poprzeczny brzucha przy jednoczesnym hamowaniu obniżaniu przepony.
- Aktywacja nerwu błędnego – tutaj znajdziesz informację na czym ona polega i jak ją przeprowadzić
3. Obniżone napięcie mięśni dna miednicy — gdy „brakuje wsparcia” dla jelit
Kolejnym potencjalnym winowajca naszych wzdęć jest upośledzona praca mięśni dna miednicy.
Mięśnie dna miednicy są jak hamak podtrzymujący narządy. Gdy są zbyt słabe, jelito grube nie pracuje efektywnie — to prowadzi do zalegania stolca, spowolnienia pasażu i narastania gazów. [3] [4]
Aby zrozumieć problem, trzeba najpierw wiedzieć, jak wygląda prawidłowa praca dna miednicy.
W spoczynku mięśnie te:
pozostają w umiarkowanym napięciu,
reagują dynamicznie na każdy oddech — unoszą się przy wdechu, opadają przy wydechu,
otwierają kanał odbytu wtedy, gdy ciało chce pozbyć się gazów lub stolca.
To precyzyjnie skoordynowana praca przepony, mięśni brzucha i dna miednicy, która pozwala jelitom swobodnie pracować i nie gromadzić niepotrzebnego ciśnienia.
A jak wygląda sytuacja w przypadku dysfunkcji mięśni dna miednicy?


Objawy mylone z SIBO
uczucie niepełnego wypróżnienia
gaz, który „nie chce wyjść”
wzdęcia nasilające się wieczorem
zaparcia oporne na błonnik
parcie bez efektu
Kto jest szczególnie narażony?
kobiety po porodach
osoby z przewlekłymi zaparciami
osoby po operacjach w obrębie miednicy
osoby z siedzącym trybem życia
Co pomaga?
Zdecydowanie warto rozpocząć od wizyty u fizjoterapeuty uroginekologicznego, który oceni napięcie i funkcję mięśni dna miednicy. To kluczowy krok – tylko dokładna ocena pozwala ustalić, czy źródłem wzdęć jest napięcie, brak koordynacji czy osłabienie mięśni. Bardzo gorąco do tego zachęcam, bo wiele osób latami szuka przyczyny, nie wiedząc, że problem leży w samym „zaworze końcowym” przewodu pokarmowego.
W niektórych przypadkach pomocne może być również badanie manometrii anorektalnej, które precyzyjnie ocenia pracę zwieraczy i koordynację dna miednicy.
Równolegle ogromne znaczenie mają proste, ale bardzo skuteczne działania:
korekta pozycji wypróżniania (np. korzystanie ze stołeczka, który ustawia miednicę w naturalnym kącie),
praca z oddechem, zwłaszcza przywrócenie płynnej pracy przepony i toru oddechowego przez nos.
Te elementy stanowią fundament terapii i często przynoszą pierwsze, zauważalne efekty już na początku leczenia.
4. Nadwrażliwość trzewna czyli „mizofonia jelitowa” — kiedy jelito reaguje za mocno na to, co się w nim dzieje
Nadwrażliwość trzewna to zaburzenie odczuwania:
jelito reaguje bólem i dyskomfortem nawet na normalną ilość gazu, stolca czy prawidłowej perystaltyki. [5] [6] [7]
To część patomechanizmu zespołu jelita drażliwego i absolutnie nie wymaga leczenia antybiotykowego!
Jak wygląda w praktyce?
niewielka ilość gazu wywołuje duże wzdęcie
ból lub pieczenie po posiłku
uczucie „rozpychania” mimo jedzenia małych porcji
przelewania i uczucie fermentacji
Co pomaga?
regulacja osi mózg–jelito
techniki neuromodulacji bólu
praca ze stresem, sen, terapia
dieta low FODMAP lub jej elementy
techniki aktywacji nerwu błędnego
Nadwrażliwość trzewna nie jest SIBO, ale daje niemal identyczne odczucia — dlatego tak łatwo o błędną interpretację.
Parę słów na koniec ” ku pokrzepieniu serc”
Kiedy rozmawiam z pacjentami, którzy przychodzą do mnie po latach walki z „nieznośnym brzuchem”, prawie zawsze pojawia się to samo zdanie: „Myślał-em/am, że to musi być SIBO. Tylko SIBO tłumaczy moje objawy.”
A potem… zaczynamy układać historię od początku.
Krok po kroku. Oddech, sposób jedzenia, napięcie mięśni, stres, codzienne nawyki. I nagle okazuje się, że to wcale nie bakterie były winne. Że za całym tym dramatem jelitowym stoją rzeczy… zupełnie prozaiczne, codzienne, czasem tak banalne, że aż trudno w nie uwierzyć.
Często widzę wtedy ogromną ulgę.
Bo łatwiej pracować nad oddechem niż brać kolejną rundę antybiotyków. Łatwiej nauczyć się wolniej jeść, niż szukać „magicznych” suplementów. Łatwiej zrozumieć własne ciało, kiedy wreszcie przestaje się patrzeć tylko przez pryzmat SIBO.
Dlatego jeśli Twój test na SIBO był negatywny — to nie koniec drogi. To dopiero POCZĄTEK.
Początek bacznej obserwacji swojego ciała i wyciągania wniosków, które finalnie doprowadzają do rozwiązania problemu.
Twój brzuch nie potrzebuje kolejnego antybiotyku. On potrzebuje, żeby ktoś wreszcie posłuchał, co próbuje Ci powiedzieć.